Łączna liczba wyświetleń

Wernisaże Wrocław (nie tylko)

ZGŁOŚ IMPREZĘ NA blogonim@gmail.com WIDOK SZCZEGÓŁÓWY - KLIKNIJ PLAN DNIA

sobota, 29 grudnia 2012

Świąteczne porzadki - Vintage West Berlin

Aby schłodzić nieco emocje wywołane aktami w starym stylu - Berlin Zachodni, czyli przed połączeniem Niemiec, ten zły, kapitalistyczny i rewanżystowski. Jako, że szuflada  negatywami wydaje się być bez dna, niczym jakiś róg obfitości, na pewno do aktu jeszcze wrócimy.
Tymczasem miasto, do którego mam duży sentyment; spędziłem tam wiele miesięcy, ciężko na ogół pracując jako Schwarzarbeiter, czyli na czarno. Piękne romantyczne czasy, które już nie wrócą - nie ma nawet tego "mojego" Berlina, czyli dziwnego miejsca w centrum Europy, gdzie wielomilionowe miasto zostało podzielone na dwie (Zachodni obejmował trzy strefy okupacyjne, amerykańską, brytyjską i francuską, Wschodni, stolica NRD to strefa radziecka) części, przy czym część Zachodnia stała się enklawą o specyficznym statusie międzynarodowym, oblaną żywiołem komunistycznych Niemiec. Berlin Zachodni był prawie samodzielnym państwem, miał własny parlament i burmistrza, jednak dalej był strefą okupowaną i najwyższą władzę sprawowali gubernatorzy wojskowi, wyznaczani co kadencję z innych wojsk okupacyjnych. Berlin Zachodni był uzależniony od pomocy i dostaw z Niemiec Zachodnich. Jest rzeczą absolutnie fascynującą, że taka pokrętna, nienaturalna konstrukcja utrzymywała się tyle lat, i zupełnie sprawnie funkcjonowała.

Większość pracujących w Berlinie Zachodnim Polaków - także ci nieliczni, którzy mieli pozwolenie, głównie zasuwali na budowach, a po robocie kupowali "kisty" piwa i odparowywali przy tym szlachetnym trunku. Raz, że oszczędzali, dwa, na ogół nie znali języka a trzy - nie specjalnie byli ciekawi świata, własne towarzystwo im wystarczało, budowali swoje małe ojczyzny w obskurnych mieszkaniach i najbliższej knajpie. Byle odłożyć i wracać do kraju.

Ja nie paliłem się do pracy w towarzystwie rodaków - chciałem trochę poduczyć się niemieckiego, którego za pierwszym razem w ogóle nie znałem, nie chciałem codziennie pić piwa (co okazało się wcale nie łatwe) i chciałem trochę poznać miasto. W efekcie na ogół mieszkałem sam, pracowałem najczęściej z Niemcami, a w weekendy - jeśli nie było dodatkowej pracy - podejmowałem berlińskie peregrynacje, oczywiście z aparatem w ręku.

Niżej kilka, raczej przypadkowych zdjęć - mam ich sporo, ale wciąż nie są uporządkowane.

Mur berliński - okolice Bramy Brandenburskiej i Reichstagu







 Podczas ucieczek z Berlina Wschodniego ginęli ludzie. Straż graniczna NRD nie brała jeńców.



 Rzut oka na "druga stronę". Wbrew powszechnej opinii, nie wszędzie postawiono mur, były odcinki chronione wysokimi ogrodzeniami.

 Że to strefa okupacyjna, często dało się zauważyć.

 Europa Center - miejsce w centrum Berlina Zachodniego, w którym zawsze coś się działo











Słynny berliński Flohmarkt - pchli targ



Berlin by night









piątek, 28 grudnia 2012

Wernisaż - Igor Wójcik "Zwierciadła iluzji"

Wystawa fotografii Igora Wójcika pn.:"Zwierciadła iluzji" to kolekcja fotogramów - będących samoistnymi dziełami artystycznymi - ilustrujących inne dzieła artystyczne. Meta Art. Kilkanaście czarno-białych i barwnych, analogowych, nie opracowanych cyfrowo fotogramów, obrazujących jeden z nurtów twórczości autora - instalacji wertykalnych zwierciadlanych tafli w środowisku "naturalnym", czym uzyskiwał efemeryczne, niejednoznaczne (lustra umieszczone w wodzie odbijały swoje otoczenie ale i same odbijały się w wodzie zwielokrotniając odbicie) rozszerzanie, pogłębienie czy zwielokrotnienie rzeczywistości. A może wręcz przeciwnie - owe fragmentaryczne wycinki otoczenia, zamknięte w tafli zwierciadlanej wskazują, że wyjście "poza" nie jest możliwe, wciąż tkwimy w tym samym, otaczającym nas, mniej lub bardziej realnym wszechświecie.

Igor Wójcik, rzeźbiarz-szklarz, malarz, fotografik,  działacz kultury, społecznik, podróżnik i diabli wiedzą co jeszcze... osobowość zmultiplikowana.

Wernisaż odbył się 28 grudnia 2012, godzina 17.00  w Galerii Dolnośląskiego Centrum Informacji Kulturalnej OKiS w Rynku. Publiczność - w tym licznie reprezentowani przyjaciele i znajomi - dopisała, co widać w fotoreportażu:

Autor z prezentem
 Goście